Piosenka na koniec świata

Im bliżej źródła światła,
tym cień staje się większy.

Nie chce się śpiewać ta piosenka,
która ma suknię w czarne groszki,
nie chce się nucić ta melodia,
ani w całości, ani troszkę.

Jak zwykle wstałem, zmyłem snu
ostatnie resztki z ócz kącika,
włożyłem coś tam, pierdłem i
wyjrzałem przez okno jak świat
znikał.

Zrobiło się tak jakoś rzewnie.
Zabiły dzwony, sąsiad zaklął.
To, co konieczne, już niepotrzebne,
a to co potrzebne, to jakoś
kurwa, nie ma.

Z każdą sekundą za oknem znikał
świat jak zawartość śmietnika.
Pożerał go wielki buldożer
z napisem: Oczyszczalnia Orzeł.

Ktoś w telewizji mówił głosem
nawiedzonego kaznodziei,
że wszystko w rękach Boga –
Boże, a całą resztę diabli wzięli?

Co z pozostałą częścią świata?
Czy Himalaje, dajmy na to,
też coś pożera, jak szczur gówno?

Na murze sprajem niebieskim
napisał gnojek pewnie jakiś
mam wyjebane na koniec świata.

Pod murem pies szczał,
nad nim ptaszek latał.

===========================

Nie pytajcie mnie po co ten tekst –
on sobie jest.

3 komentarze do “Piosenka na koniec świata

  1. Ewa

    ..ojej, przepraszam chyba zbyt trudne.
    Od jakiegoś czasu turpizm?
    Nie chcę Cię urazić, jestem daleka od tego. Czasami piszesz tak miękko i czule a innym razem..bardzo daleki jest mi Twój przekaz.
    Jako Artysta masz prawo do własnego widzenia świata. Ja jako Twój widz, mogę jedynie czekać na przychylniejsze dla mnie wiatry:)
    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. goddam Autor wpisu

      czasami każdy ma potrzebę “odreagowania” 🙂

      (poza tym w tomiku to się komponuje całkiem nieźle – jako kontrapunkt)

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *